Portal Vincenzowski

  • Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki
Główna Relacje festiwalowe
Relacje festiwalowe

Uroczyste Zakończenie Międzynarodowego Festiwalu Huculskiego

Email Drukuj PDF

Polecamy obejrzeniu film z Uroczystego Zakończenia Festiwalu Huculskiego w Łodzi

Wszystko, co dobre szybko się kończy… i po ośmiu miesiącach wspaniałej huculskiej przygody dotarliśmy do Łodzi na Uroczyste Zakończenia Międzynarodowego Festiwalu Huculskiego. Wspaniałą, galową oprawę wydarzenia, które miało  miejsce w dniach 21-22 października 2011 r. zapewnił główny organizator wydarzeń festiwalowych w Łodzi: Centrum Kultury Młodych oraz współorganizatorzy: Oddział Karpacki Polskiego Towarzystwa Karpackiego, Wydział Kultury Urzędu Miasta Łodzi przy współpracy z Parafią Św. Faustyny w Łodzi.

Łódź została wybrana nieprzypadkowo na miejsce zakończenia festiwalu, gdyż miasto to czuje i rozumie tradycje i bogactwo innych kultur i z tego ośrodka wywodzą się osoby i instytucje zasłużone dla poznania i promocji kultury Karpat i Huculszczyzny. Należy tu wymienić Centrum Kultury Młodych z panią Dyrektor Krystyną Weintritt, Oddział Karpacki PTT z Panią Prezes Ewą Kuziemską, organizujących corocznie spotkania z kultura gór, Wydział Architektury Politechnika Łódzkiej z dr Włodzimierzem Witkowskim wielkim znawcą i badaczem architektury Huculszczyzny, Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne w Łodzi ze wspaniałą kolekcją sztuki huculskiej. Z tego miasta wywodzą się także znawca Karpat, organizator i miłośnik kultury górali ruskich Pan Tadeusz Kiełbasiński, reżyser, działacz i znawca zagadnień wielokulturowości Waldemar Czechowski, Stanisław Flakiewicz - zbieracz map i pocztówek o tematyce karpackiej.

Uroczystości miały miejsce w siedzibie Centrum Kultury Młodych przy ul. Lokatorskiej 13. Gościem honorowym wydarzenia był ks. proboszcz Alfons Górowski z parafii Św. Marcina w Grywałdzie - wieloletni proboszcz parafii w Kołomyi, zasłużony dla propagowania pamięci S. Vincenza na Ukrainie.  Oprawę muzyczną zapewnił zespół "Huculi" M. Iliuka z Żabiego.

Piątkowy wieczór rozpoczęły dźwięki huculskich trembit i prezentacja dotycząca współczesnej pamięci o S. Vincenzie w Polsce i na Ukrainie, którą wygłosił Piotr Kłapyta. Odbyliśmy swoistą wędrówkę śladami pisarza od Słobody Rungurskiej po Kraków, gdzie trwa pamięć o dziele i przesłaniu S. Vincenza.  Przebieg ostatniego festiwalu huculskiego w 2008 r przedstawiał z kolei film Krzysztofa Krzyżanowskiego "Od Krakowa do Słobody", który autor zaprezentował zebranej licznie publiczności. Atrakcją wieczoru było widowisko teatralne "Dobosz" w reżyserii Adama Łoniewskiego opartego na tekstach S. Vincenza z autentyczną muzyką huculską, które zaprezentował Teatr REBELIA z Centrum Kultury Młodych.

Po spektaklu odbył się wernisaż dwóch wystaw: „Prawda starowieku. Prawda o świecie mądrym, dobrym i szczęśliwym” prezentującej  eksponaty huculskie z Muzeum Etnograficzno – Archeologicznego w Łodzi, która przygotowały: Pani Aldona Plucińska i Pani Alicja Woźniak z Muzeum Archeologiczno-Etnograficznego w Łódzi oraz „Huculszczyzna na starych pocztówkach” – ze zbiorów Stanisława Flakiewicza z Oddziału Karpacki PTT w Łodzi.

images/obrazki/pa210065.jpgimages/obrazki/pa210127.jpgimages/obrazki/pa210060.jpgimages/obrazki/pa210170.jpgimages/obrazki/pa210178.jpgimages/obrazki/pa210085.jpg

Następnego dnia, 22 pażdziernika 2011 r (sobota) uroczystości zakończenia festiwalu rozpoczęła Msza Święta w Kościele pw. Św. Faustyny na łodzkim Placu Niepodległości. Nabożeństwo w intencji Stanisława i Ireny Vincenzów oraz wszystkich organizatorów festiwalu koncelebrowali Ks. Alfons Górowski i Ks. Prałat Wiesław Potakowski.

W homilii ks. Górowski powiedział: to nie przypadek że spotkaliśmy się dziś w dniu pierwszego wspomnienia bł. Jana Pawła II - "spiritus movens " jednoczącej się Europy, który był spadkobiercą i realizatorem idei Stanisława Vincenza. To, że w Polsce rozwinęła się idea pamięci Vincenza jest ważne, ponieważ wskazane przez niego wartości są i będą kluczowe do tworzenia zjednoczonej Europy. S. Vincenz pisał, że nie można zrezygnować z różnorodności narodów i grup etnicznych, a u podstaw jedności leżą prawda oraz  wolność i wartość ludzkiej duszy. Podkreślił nieprzypadkowość tego, że Festiwal Huculski w 40 rocznicę śmierci S. Vincenza kończy się na Placu Niepodległości(Placu Wolności) - "Swobody" w języku ukraińskim, co stanowi  klamrę spinającą miejsce Jego narodzin (Słoboda Rungurska) i umiłowanie wolności wewnętrznej przez całe życie.

Po nabożeństwie spod kościoła ruszył uroczysty pochód z pochodniami i muzyką huculską, który przeszedł ulicą Rzgowską pod Centrum Kultury Młodych. Tutaj miał miejsce biesiada polsko-huculska,  której towarzyszył koncert zespołu Huculi i Zespołu Pieśni i Tańca Łódź. Będziemy długo wspominać niesamowitą atmosferę i gościnność organizatorów z Łodzi - drugiej stolicy huculskiej w Polsce.

 

/images/obrazki/pa220224.jpgimages/obrazki/pa220221.jpgimages/obrazki/pa220243.jpgimages/obrazki/pa220288.jpgimages/obrazki/pa220277.jpgimages/obrazki/pa220265.jpg

Piotr Kłapyta, Marianna Konieczna

 

Poprawiony: czwartek, 22 listopada 2012 20:15
 

Z wizytą u Barbary de Vincenz-Wanders w Lozannie

Email Drukuj PDF

Na początku lipca 2011 roku, organizatorzy festiwalu huculskiego w składzie: Jurek Kapłon, Justyna i Piotr Kłapytowie mieli okazję odbyć niebanalną podróż do Szwajcarii, do domu Barbary de Vincenz Wanders - córki Stanisława Vincenza i jej męża Gerarda. Państwo Wandersowie okazali nam wiele ciepła i gościnności, pomimo iż przyjechaliśmy do Lozanny w późnych godzinach nocnych. Mieszkają w spokojnej, malowniczej dzielnicy willowej. Ich dom otoczony jest starodrzewiem i wspaniałym ogrodem, który starannie pielęgnuje Pan Wanders. Już niedaleko od domu roztacza się wspaniała panorama na Jezioro Genewskie i wystające ponad jego taflę piramidy Alp Penińskich. To właśnie tam spędził ostatnie lata swojego życia Stanisław Vincenz wraz ze swoją małżonką Ireną. Mieszkanie wynajęli rodzicom Państwo Wandersowie 10 listopada 1964 roku. Mieszkali na parterze przy ulicy Boulevard de la Forener. Jak dowiadujemy się z biografii Stanisława Vincenza autorstwa Mirosławy Ołdakowskiej - Kuflowej - " (...) z  początku Vincenzowie nie czuli się dobrze w Lozannie (...)Stanisław miał problemy z chodzeniem i wkrótce musiał  korzystać z wózka(...) Z czasem odzyskali równowagę po sześciotygodniowym pobycie w swoi domu w La Combe (Francja), do którego wyjeżdżali w okresach letnich". Nocą rozbiliśmy namioty w tajemniczym ogrodzie państwa Wandersów. W nocy nie dała spokojnie spać ulewa.  Z rana przy filiżance kawy siedliśmy razem przy stole, za oknem padał silny deszcz, akompaniujący naszym rozmowom. Pani Barbara udostępniła nam wspaniałe zbiory rodzinnych fotografii, starannie opracowanych w kilkunastu księgach. Wśród nich znalazły się i te, które przeniosła jako mała dziewczynka na plecach uciekając wraz z rodziną  na Węgry przez dzikie pasmo Czarnohory 26 maja 1940 roku. Wspominała lata dziecięce spędzone w Bystrecu, gościnność Hucułów, wieczne pobyty gości i konieczność ustępowania im z bratem Andrzejem własnych łóżek. Miło zapamiętała samotne wędrówki po grzyby, których potrafiła nazbierać kosze, po niespełna godzinie włóczęgi za domem w Bystrecu. Kopie, w większości jeszcze nie opublikowanych fotografii są aktualnie w zbiorach Centralnego Ośrodka Turystyki Górskiej PTTK w Krakowie.

Poniżej jedynie kilka zdjęć z wizyty:

images/relacje/271.jpgimages/relacje/272.jpgimages/relacje/273.jpgimages/relacje/274.jpgimages/relacje/275.jpgimages/relacje/276.jpgimages/relacje/277.jpgimages/relacje/278.jpgimages/relacje/279.jpg

Poprawiony: niedziela, 30 października 2011 19:38
 

Wernisaż wystawy "Tradycja na czterech nogach"

Email Drukuj PDF

4 lipca 2011 r w "Galerii P" w Płońsku odbył się wernisaż  wystawy Anny Deszczyńskiej - redaktorki miesięcznika "Koń Polski" i Karoliny Peckiel członkini Polskiego Związku Hodowców Koni oraz komitetu redakcyjnego  kwartalnika "Hodowca i Jeździec" pt. "Tradycja na czterech nogach" poświęcona koniom huculskim.

Zapraszamy do przeczytania relacji prasowych z tego wydarzenia:

http://plonskonline.pl/2011/07/10/huculy-w-galerii-%E2%80%9Ep%E2%80%9D/

http://www.plonszczak.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=9539&Itemid=138

Zapraszamy także  do obejrzenia relacji telewizyjnej z tego wydarzena - początek minuta 10.36 s. relacji:

http://www.wirtualnyplonsk.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=993:info-posk-06072011&catid=100:info-posk&Itemid=171

Poprawiony: czwartek, 21 lipca 2011 21:08
 

Wyprawa "Z Akuną do ojczyzny człowieczej Stanisława Vincenza"

Email Drukuj PDF

23 czerwca 2011 r spod Galerii Krakowskiej rozpoczęła się wyprawa turystyczna na Huculszczyznę "Z Akuną do krainy człowieczej Stanisława Vincenza" zorganizowana przez Justynę i Piotra Kłapytów z Akuna Polska i Salon Turystyki Aktywnej Wierchy PTTK. Patronat nad wyjazdem objęło RADIO KRAKÓW (Ania Łoś). Wyprawę poprowadzili przewodnicy górscy i organizatorzy festiwalu J. i P. Kłapytowie. Celem wyjazdu było zagłębienie się w kulturze huculskiej, poznanie wyjątkowych ludzi będących nawet dziś nosicielami "prawdy starowieku" oraz uczestnictwo w wydarzeniach festiwalowych w Krzyworówni i Bystrecu. Całość zwieńczyła górska wyprawa śladami Stanisława Vincenza w Czarnohorę, w której sił dodawały nam energetyczne – najlepsze na rynku – w 100% naturalne suplementy kanadyjskiej firmy AKUNA http://www.karpatywschodnie.n.pttk.pl/images/pdfy/akubar.pdf. W wydarzeniu wzięło udział 15 nieprzypadkowo dobranych osób zafascynowanych od dawna tematyką huculską i vincenzowską. Z filozofią firmy Akuna spotykaliśmy się niemal na każdym kroku. Podstawowa etyka tej firmy opiera się na powrocie do natury, przywracania organizmowi naturalnych zdolności do samoleczenia przez spożywanie w pełni naturalnego pożywienia (tzn. ekstrakty z roślin pochodzących z jeszcze czystych miejsc naszego globu) oraz zaufaniu i otwartości na drugiego człowieka, aby wspomóc go zarówno pod względem psychicznym (duchowym), jak i fizycznym (zdrowy styl życia, racjonalne odżywianie i stosowanie tylko naturalnej suplementacji, która uzupełnia codzienne braki w pożywieniu, pozbawionym wystarczającej ilości substancji odżywczych). Huculi wciąż bazują na naturalnych metodach leczenia w oparciu o ziołolecznictwo i właściwy stosunek do świata i drugiego człowieka.

Uczestnicy wyprawy z dużym zdziwieniem i zainteresowaniem poznawali korzenie dawnej i jak się okazuje do dziś skutecznej medycyny naturalnej, która jednocześnie stanowi podstawę filozofii firmy Akuna. Stąd Akuna rewelacyjnie wpisała się w wyprawę do wciąż będącej „ojczyzną ludzką” Huculszczyzny, a batony i napoje energetyzujące spełniły swoje zadanie. Uczestnicy wyprawy z całego serca polecają te produkty wszystkim ludziom gór, ponieważ rewelacyjnie uzupełniają energię podczas długodystansowego marszu z wielkim obciążeniem i późną porą spożywania ciepłych posiłków dopiero podczas biwaku! http://www.karpatywschodnie.n.pttk.pl/images/pdfy/akubar.pdf

Pierwszy dzień wyprawy obejmował przejazd grupy do Krzyworówni przez Przemyśl, Stanisławów i Kołomyję oraz zakwaterowanie w pensjonacie w centrum tej miejscowości, który jest warty polecenia dla wszystkich osób chcących w komforcie hotelowym spędzić czas na Huculszczyźnie (pokoje 2, 3, 4-osobowe, cena ze wspaniałym wyżywieniem - śniadanie i obiadokolacja 150 hrywien). Tel. +380677142457, +380988761183 Maria Płytka).

24 czerwca 2011 r. miało miejsce uroczyste otwarcie Międzynarodowego Festiwalu Huculskiego "Słowiańska Atlantyda" na Huculszczyźnie. Organizatorzy tej części festiwalu Wasyl Zełeńczuk – wójt Krzyworówni oraz Mikołaj Iliuk z Wydziału Kultury Werchowyńskiej Administracji zaprosili gości na uroczystą modlitwę do Cerkwii Narodzin NMP w Krzyworówni. Uroczystość poprowadził ojciec Iwan Rybaruk, który pobłogosławił wszystkich uczestników festiwalu i poprowadził modlitwę w intencji zmarłych członków rodziny Przybyłowskich i Vincenzów. Przy grobie dziadków Stanisława Vincenza z rodu Przybyłowskich, który znajduje się naprzeciw nawy cerkwi zabrzmiały trzy trembity, a zebrani pomodlili się w intencji ich dusz.

W godzinach południowych w Muzeum Iwana Franki w Krzyworówni miała miejsce sesja naukowa poświęcona Stanisławowi Vincenzowi. Wydarzenie to wzbudziło spore zainteresowanie, a sala seminaryjna był wypełniona po brzegi. W spotkaniu brali udział także goście z Polski – członkowie wypraw Towarzystwa Karpackiego z Andrzejem Wielochą i Andrzejem Ruszczakiem na czele oraz grupa wycieczkowa z Gdańska z Panią Wiktorią Blecharską i Mirosławem Krukiem. Sesję otworzyły sygnały trembit huculskich oraz krótka modlitwa, następnie kurator muzeum i tamtejszy znawca twórczości S. Vincenza – Mikołaj Dzurak wprowadził zebranych w zagadnienie związków Vincenza z Huculszczyzną. Duże zainteresowanie wzbudziła opowieść Dmytra Biłohołowego z Bystreca, którego wujek przeprowadzał S. Vincenza przez Czarnohorę w 1940 r. Po podziękowaniach dla organizatorów ze strony dyrekcji Muzeum Krajoznawczego z Iwano-Frankiwśka i Muzeum w Kołomyi zebrani, miejscowi Huculi i goście z Polski, mogli obejrzeć archiwalne filmy o Huculszczyźnie z lat 30., które wywołały zwłaszcza wśród Hucułów wielkie emocje.

Nasza grupa "akunowa" udała się następnie na Bukowiec do chaty znanego muzyka i twórcy instrumentów huculskich – Mychajły Tafijczuka. Mogliśmy na własne oczy zobaczyć jak robi się dudy, fłojerę, telenki, trembity i rogi oraz posłuchać i popróbować samemu techniki gry na tych instrumentach. Ostatnim akcentem dnia była wycieczka piesza na przełęcz Tarnoczka w Krzyworówni, gdzie z góry mogliśmy zobaczyć piękną panoramę zakola Czarnego Czeremoszu, przysiółków huculskich i zapoznać się z warunkami życia w górach. Po drodze rozmawialiśmy z miejscowymi żyjącymi wysoko ponad doliną Hucułami. Ich łagodność  i dobroć dała się odczuć naszym kompanom wyprawy.

images/relacje/199.jpgimages/relacje/200.jpgimages/relacje/201.jpgimages/relacje/202.jpgimages/relacje/203.jpgimages/relacje/204.jpgimages/relacje/205.jpg

25 czerwca 2011 r. w sali koncertowej Muzeum Iwana Franki w Krzyworówni odbył się  pierwszy w historii Huculszczyzny solistyczny konkurs na najlepszego muzykanta huculskiego. W konkursie wzięli udział muzykanci z wysoko położonych przysiółków górskich Huculszczyzny werchowynskiej, którzy nigdy dotąd nie występowali publicznie. Oceniano indywidualną grę na instrumentach takich jak: skrzypce, sopiłka, cymbały i dutka. W każdej z kategorii wystąpiło po trzech artystów. W jury zasiedli: Mikołaj Iliuk – zasłużony pracownik kultury Ukrainy, Wasyl Tymczuk – nauczyciel gry na cymbałach i wirtuoz tego instrumentu, Justyna Cząstka-Kłapyta – etnomuzykolog, badacz muzyki huculskiej. W programie konkursu znalazły się muzyka do spiwu, do tańca i własne aranżacje. Przy ustaleniu trudnego werdyktu pomogły głosy publiczności. Najtrudniej było ustalić nagrody dla skryparów huculskich, z których wszyscy okazali się prezentować najwyższy stopień perfekcjonizmu i niezwykle trudnej techniki wykonawczej. Sponsorem nagród był Centralny Ośrodek Turystyki Górskiej PTTK.

images/relacje/206.jpgimages/relacje/207.jpgimages/relacje/208.jpgimages/relacje/209.jpgimages/relacje/210.jpgimages/relacje/211.jpg

Po konkursie grupa "akunowa" udała się do Werchowyny (przysiółek Hrybkowa) do chaty zamieszkującej przez zaprzyjaźnioną z przewodnikami rodzinę huculską, która przyjęła gości w strojach huculskich. Ten punkt programu wszystkim najbardziej się podobał, a zwłaszcza pole kapuściane przed chatą, którym chwalił się gazda zapewniając, że dorodność kapust zawdzięcza tylko i wyłącznie temu, że sadził je na golasa (jest to stary element magii huculskiej). Wieczorem około 21.00 w starej grażdzie huculskiej w Krzyworówni mieliśmy okazję wraz z naszymi przyjaciółmi z łódzkiej grupy (Muzeum Etnograficznego w Łodzi) spędzić wieczór przy banuszu i horiłce w towarzystwie skrypka huculskiego i wójta Krzyworówni Wasyla Zełenczuka. Wójt obtańcował w rytm hucułki wygrywanej na skrypce wszystkie kobiety, uraczył nas wspaniałymi spiwankami huculskimi. Ten wieczór był dla wszystkich niezapomniany...

images/relacje/212.jpgimages/relacje/213.jpgimages/relacje/214.jpg

26 czerwca po 9.00 rano wyjechaliśmy do Bystreca, gdzie z powodu niepewnej pogody odbył się w klubie kolejny punkt festiwalu – koncert muzyki huculskiej z udziałem miejscowej ludności. W późnych godzinach popołudniowych ruszyliśmy z pełnym ekwipunkiem do serca Huculszczyzny – kotła Gadżyny, gdzie czekał na nas nocleg pod niepokojąco wyraziście rozgwieżdżonym niebem. Wieczorem śpiewy łemkowskie w jednym z namiotów...

images/relacje/215.jpgimages/relacje/216.jpgimages/relacje/217.jpg

27 czerwca – zwabieni mylną, jak się później okazało, genialną widocznością i chłodnym wiatrem, który często jest zwiastunem dobrej pogody – wydrapaliśmy się na szczyt Szpyci. Odpoczęliśmy przed wiatrem w okopach z I wojny światowej i ruszyliśmy radośnie na szczyt Wielkiego Tomnatyka, z którego podziwialiśmy z jednej strony odległy Stanisławów, a z drugiej wydające się tak bliskie szczyty Alp Rodniańskich z Ineulem i Pietrosem na czele. W dole widniała już ciemna toń Jeziora Brebenieskul, nad którym mieliśmy spędzić nieprzewidziane przez nas dwie kolejne noce. Rozbiliśmy namioty... Michał i Piotrek odczytali fragmenty prozy Vincenza związane z tym niezwykłym miejscem, w którym pierwszy  opryszek huculski – HOŁOWACZ pokonać miał BIESA, który mieszkał nad tym samym jeziorkiem, około którego byliśmy rozłożeni. Poszarpane skały wokół nas, brak słońca i wielki chłód spotęgowały grozę tego miejsca... W nocy przeczytane zaledwie kilka godzin wcześniej fragmenty "Na wysokiej połoninie" zdały się odżyć i ukazała się moc "biesowa". Huraganowy wiatr, gęsta mgła i potworny deszcz nie pozwoliły nam spokojnie przetrwać pierwszej nocy. Rankiem okazało się, że naszym towarzyszom wyprawy połamał się namiot i na szczęście tylko 15 minut stali pokornie odrętwieni na wietrze i deszczu oczekując, że ktoś ich dostrzeże... Od razu zostali przyjęci przez współtowarzyszy do ciepłych jeszcze i w miarę suchych 2-osobowych jednak namiotów. Cały dzień spędziliśmy leżąc w namiotach... Atmosfera sprzyjała bliższemu zaznajomieniu się ze sobą, wymianie doświadczeń i głębokim zwierzeniom, których nigdy w górach nie może zabraknąć... Kolejna noc w wichurze i deszczu z przerwą na załatwienie potrzeb fizjologicznych... Co przyniesie ranek?

images/relacje/218.jpgimages/relacje/219.jpgimages/relacje/220.jpg

28-29 czerwca – od rana sytuacja bez zmian... jedyna poprawa to podwyższona temperatura na skutek przyjścia w nocy wraz z grzmotem pioruna ciepłego frontu... ale na zewnątrz widzialność marna, deszcz i deszcz... Pierwsze słowa przewodników – zostajemy kolejny dzień, nie możemy ryzykować życiem grupy, podzielimy jedzenie i napiszemy esemesy przy uspokojeniu się wiatru z grzbietu Czarnohory – tak, aby nie martwiono się o nasz los... Po godzinie okazało się, że otaczające nas fosy wodne zaczęły wyciekać i namioty nie wytrzymały nadmiaru wody... wszystko nam zaczęło nasiąkać wodą... wylaliśmy z naszego namiotu 60 kubków wody, śpiwór był totalnie mokry wraz z tym co mieliśmy na sobie... Wobec zagrożenia nie przeżycia kolejnej nocy przez wyziębienie organizmu podjęliśmy decyzje – idziemy! przez Munczel do Kotła Dzembroni... to jedyna najkrótsza droga, lecz trudna, bo nie oznakowana. W chwili opuszczenia naszego obozu przestało padać po 48 godzinach ciągłego opadu, wiatr znacznie stracił na sile. We mgle wydrapaliśmy się na Munczel... kawałek szliśmy grzbietem i w końcu doszliśmy do skałek na Rozszybenyku, przy których bez kompasu trudno byłoby wyznaczyć dalszy kierunek marszu... Trafiliśmy idealnie na drogę w kotle Dzembroni. Teraz czekała na nas już tylko ciepła, wspaniała i niepowtarzalna pod względem klimatu i widoków chatka U KUBY WĘGRZYNA, który wygrywał nam piękne ballady ukraińskie na gitarze przy trzasku iskier dolatujących z kominka... – to jedyne warte odwiedzenia schronisko w Czarnohorze http://www.chatkaukuby.eu/

Tu nieco o tej wspaniałej chatce: http://www.karpatywschodnie.pl/readarticle.php?article_id=62

30 czerwca - powrót z naszym szoferem Rusłanem na granice w Medyce ... szampan, dobre humory i niezapomniane wrażenia... i nie przypadkowi wspaniali ludzie i nie przypadkowe zdarzenia :) Wyprawa ta była dla nas swoistą wędrówką w głąb siebie samych do odkrywania prawd głębszych... w obliczu ciszy i majestatu dzikich gór, o których Stanisław Vincenz pisał w następujący sposób:

"Te góry gubią w sobie doskonale rzeczy i osoby, i nie przestrzeń, lecz postać i przestwór ich piękna są PIERWSZYM KROKIEM KU WIECZNOŚCI!!"

images/relacje/221.jpgimages/relacje/222.jpgimages/relacje/223.jpgimages/relacje/224.jpgimages/relacje/225.jpgimages/relacje/226.jpgimages/relacje/227.jpgimages/relacje/228.jpg

Poprawiony: czwartek, 22 listopada 2012 20:16
 

Konferencja Lublin

Email Drukuj PDF

10 czerwca 2011 r w Klasztorze oo. Dominikanów przy ul. Złotej 9,w Lublinie odbyła się konferencja naukowa poświęcona Stanisławowi Vincenzowi i Huculszczyźnie. Jej głównym organizatorem była  Katedra Literatury Współczesnej KUL a koordynatorem dr Lech Giemza. W zabytkowej sali imienia Unii Lubelskiej swoje referaty wygłosili Pani prof. dr hab. Jolanta Ługowska - "Żywe słowo i kultura oralna jako temat oraz forma artystycznej wypowiedzi w "Wysokiej połoninie" Stanisława Vincenza", Dr. Michał Kaczmarek - "Szlakiem wysokiej połoniny Stanisława Vincenza. Refleksje podróżne" oraz Pani prof. dr hab. Mirosława Ołdakowska-Kuflowa "Stanisław Vincenz z perspektywy współczesnych mód literackich".

Po zakończeniu konferencji miał miejsce pokaz instrumentów huculskich połączony z gawędą o Huculszczyźnie, którą poprowadzili Justyna i Piotr Kłapytowie. Duże zinteresowanie wzbudził czterogodzinny  pokaz filmów poświęconych Stanisławowi Vincenzowi i Huculszczyźnie, na którym zaprezentowano m.in. archiwalne i wspólczesne  filmy o Huculszczyźnie.

images/relacje/193.jpgimages/relacje/194.jpgimages/relacje/195.jpgimages/relacje/196.jpgimages/relacje/197.jpgimages/relacje/198.jpg

Poprawiony: czwartek, 22 listopada 2012 20:15
 


Strona 1 z 5